mamablizniacza

mamablizniacza

wtorek, 21 grudnia 2010

sposób na bliźniaki;)

Co za dzień!
Chłopaki chyba sfiksowały! Biją się na każdym kroku, w sumie to oni się tłuką jak dwa małe zbiry!!
Nie wiem skąd posiadają taką umiejętność zadawania tylu ciosów naraz(muszę spytać męża czy aby nie ogląda z nimi Rambo!!)
Kopią, szczypią, gryzą, popychają się, rzucają o podłogę. Oni dwaj a ja pośrodu nich. Czasem to mam ochotę zakasać rękawy i zacząć się bić z nimi!
Prośby, groźby, odbieranie zabawek, "karny jeżyk", wszystko przynosi rezultat - owszem - ale na chwilę!
Za chwilkę znów to samo a ja czuję się jak w młynie! Oczywiście ogólnie to panuje wielka wszechobecna miłość bliźniacza... tylko skąd tyle scen akcji w moim domu i to bynajmniej nie prowadzonych przez dorosłe osoby, ba! to moi niespełna 2latkowie prowadzą te awantury.
Gdzie podziały się te grzeczne dzieci????(w sumie to oni chyba nigdy grzeczni nie byli;) )
No ale do sedna;)
Znalazłam sposób na moje dzieci:)hmm w sumie ucisza je ale też nie na długo.
Dziś rano gdy po 2,5h godzenia sporów między nimi miałam już serdecznie dość - wyciągnęłam mikser:)
Przygotowałam produkty i powiedzialam "robimy muffiny"
Chłopcy uspokoili się dopiero gdy mikser chodził na pełnych obrotach!
Matko jaki to był cudowny wybawiający dzwięk!! Mówię, Wam nie ma nic piękniejszego jak po 2,5h płaczu 2 dzieci usłyszeć coś innego;)
ufff mieliśmy spokojne przedpołudnie - dzieciaki zapatrzone najpierw w pracujący mikser a później w doglądanie piekących się babeczek.
Plus dzisiejszego dnia - mieliśmy niezaplanowane pyszne muffinki:)
No to smacznego;)!!

czwartek, 16 grudnia 2010

dla nas za wcześnie...

Znów śnieg, od rana tak szaro i ciemno za oknem, raz deszcz, raz śnieg i tak na zmianę.
Dobrze, że chociaż dzieciaki mają uciechę z patrzenia na spadające płatki, bo ja tylko w głowie mam ostatni paraliż spowodowany śniegiem w UK. W każdym sąsiednim oknie świecą się już światełka, tysiące dekoracji w oknach... nasze okno jeszcze puste, jedyny dom na ulicy gdzie nie świeci się jeszcze choinka... jeszcze nie czas, jeszcze czuję, że nie pora na dekorowanie domu. Chcę po staremu, na spokojnie, we Wigilię lub tuż przed. Żeby się nacieszyć samymi Świętami, żeby nie za wcześnie, żeby nie straciło uroku, żeby się nie przejadło...żeby dzieci nie zdąrzyły rozebrać choinki na czynniki pierwsze jeszcze przed Wigilią... niech to oczekiwanie trwa...

wtorek, 14 grudnia 2010

mój prywatny bliźniaczy funclub;)

Dzieciaki mają już 21 miesięcy, można by rzec - kawalerowie jak się patrzy;)
A ja wciąż jestem zabawką numer jeden! Żaden bujany konik, żadne klocki, żadny misiu czy autko a nawet baja w tv nie wygra z mamą. Każda zabawa w której uczestniczy mama jest po prostu najlepsza i czasem mam wrażenie, że w oczach dzieci nie mogłaby się obyć wręcz bez uczestnictwa mamy;)
Mama czasem ma inne plany wynikające z dbania też o pełne żołądki domowników czy sprzątania sajgonu w domu jaki systematycznie sieją cztery rączki i cztery nóżki. Chłopaki w jednym są zgodni - skutecznie potrafią oderwać mamę od zajęć domowych.
Czasem mam wrażenie jak wstają rano w swoich łóżeczkach i tymi swoimi ślepkami patrzą mi w oczy, że to mój prywatny funclub;);)

niedziela, 5 grudnia 2010

weekendowo

Dziś tak leniwie leci dzień w sumie nie leci a pełznie. Chłopcy coraz więcej bawią się sami a my mamy czas żeby tak po prostu usiąść i na nich popatrzeć. Coraz to nowsze umiejętności pojawiają się każdego dnia, coraz więcej słów...
Mimo, że mama wczoraj wróciła do Polski a mąż się rozchorował to miło wiedzieć, że jest weekend.
Za oknem śnieg jeszcze nie stopniał, zimno i mroźnie a w domku przytulnie i cieplutko. Siedzę z herbatką i pałaszujemy muffinki które udało się na szybko upiec. Chłopcy budują z klocków... uwielbiają klocki odkąd skończyli roczek. A takie budowle wznoszą moje dwudziesto-miesięczne konstruktory;)

wtorek, 30 listopada 2010

wszystko MUSI być podwójnie???

Dla moich maluchów wszystko musi być razy dwa i koniec kropka. Prosty przykład, oglądamy bajkę, wyskakuje małpka po czym od razu pada pytanie
Sz&T- druga?
Mama - nie ma drugiej jest jedna...
wyskakuje pingwin
Sz&T- druga?
Mama - nie ma drugiego jest jeden...
idzie lew
Sz&T - drugi?
na szczęście wychodzi drugi zanim zdążę odpowiedzieć, że nie ma
Sz&T - o jest drugi, drugi, drugi
Mama - tak są dwa
Sz&T - da(czyt dwa)
kolejny przykład
mam namalowaną małpkę na piżamie jest tylko jedna co rano ten sam dialog:
Sz&T - manga(chodzi im o ang słówko monkey)
Mama - monkey
Sz&T - drugi?
Mama - mama ma tylko jedną małpkę nie ma drugiej
Sz&T - ryk:(

Zaczęłam zauważać, że moje dzieci widzą świat "podwójnie" wszystko musi być od razu do pary. Największe wzięcie ma u nich zabawka "Arka Noego" bo tam wszystkie zwierzątka mają swoją drugą połówkę;). Oni też są od urodzenia we dwoje. Mam nadzieję, że będzie im raźniej iść przez świat mając brata bliźniaka.
Tak z sentymentem fotka którą wykonałam w pierwszym miesiącu ciąży(nie wiedząć jeszcze, że mamy bliźniaki)


poniedziałek, 29 listopada 2010

jest pierwszy śnieg:)

Parę dni temu spadły pierwsze płatki śniegu w tym roku. Jest dość zimno jak na tę porę roku w uk. Dzieciaki z nosami przyklejonymi do szyby obserwowały spadający puch z nieba wołały "hnieg, hnieg" (nie potrafią wymówić ś ani s ale zamiast tych spółgłosek wstawiają sobie h). Potem oglądaliśmy bajkę o Świętach i jakoś tak poczułam pierwszy raz nadchodzący smak Świąt.
Babcia przyniosła chłopakom z pola "hnieg" na talerzyku. Kawałek tego białego sekretu który jest tak "imny" jak to mówią chłopcy. Chłopcy poznają świat a ja razem z nimi odkrywam go na nowo. Cudowne uczucie widzenia wszystkiego "po raz pierwszy". Zachwyt nad czymś zwykłym, oczywistym staję się cudem...

czwartek, 25 listopada 2010

tylko we dwoje:)

Babcia przyleciała prawie 2 tygodnie temu, maluchy są wniebowzięte(rodzice jak i babcia też ;) )więc czas wykorzystać sytuację i ruszyć tylko we dwoje na podbój tych miejsc które z racji bycia za granicą z dwójką malutkich dzieci stały się dla nas niedostępne. Dziś kino i spacer, jutro kolacja w romantycznej restauracji, w weekend prawdziwe zakupy(czyt. bez gonienia wzrokiem za dziećmi, przepraszania za porozwalane rzeczy z półek, bez wydzierania się i szarpania)a potem może kręgle ze znajomymi? kto wie co wymyślimy ale na pewno będzie fajnie i mam zamiar wycisnąć 100% dla siebie/dla nas z tych paru wyjść.

piątek, 19 listopada 2010

Urlop potrzebny od zaraz...

Ostatnio u nas wszystko w biegu(w sumie to mam wrażenie, że u nas zawsze jest w biegu od kiedy na świat przyszły nasze chłopaki)a ja marzę o urlopie, o takim sam na sam bez dzieci. Mąż cały zeszły tydzień spędził z nami. Kolejne dni urlopu które przysługiwały mu z pracy wykorzystał na pomoc żonie i zabawy z dziećmi. Nam mamom nie przysługuje żaden urlop a czasem jest przecież tak bardzo potrzebny.
Mąż namawia "jedź, odpocznij choćby gdzieś na weekend" ale tak ciężko się zdecydować, tak ciężko zostawić "dom", dzieci i tak po prostu wyjechać. Wiem, że mąż sobie z nimi świetnie da radę ale ja z nimi jestem cały czas od urodzenia, wychodzę jeśli już to na pół dnia potem zawsze wracam, zawsze jestem.
Szukam pomysłu na odpoczynek i szukam w sobie tej wiary, że mogę, że dam radę wyjechać na caaaaały weekend.

Bristol

Pobyt w tym pięknym mieście przeminął jak 3 sekundy a przecież byliśmy tam 3 dni!
Dni te mijały bardzo szybko, ledwo przyjechaliśmy a już trzeba było wyjeżdżać. Spędziliśmy cudowne chwile z osobami które w krótkim czasie stały się nam bardzo bliskie. Szkoda, że dzieli nas aż 305km bo na pewno spotykalibyśmy się co weekend.
Chłopaki czuli się cudownie w towarzystwie rówieśnika który garnął się do nich i naśladował ich ruchy. Szymek jako ten bardziej wrażliwy potrzebował trochę czasu żeby oswoić się z kolegą ale już po chwili popiskiwali wszyscy we trójkę.
Dziękujemy za wszystkie cudowne chwile i czekamy na powtórkę:*

czwartek, 4 listopada 2010

niespodzianka

Jeszcze tylko jedno cudowne wspomnienie z dzisiejszego dnia:)
Pewna bardzo bliska mi osoba z Polski wysłała cudną paczuszkę którą listonosz doręczył do rąk własnych wczesnym popołudniem. Otwierałam zaciekawiona z uśmiechem na ustach i szeroko otwartymi oczami. Poczułam się jak dziecko które rozwija prezent...
...Siostro z wyboru... DZIĘKI!!!!

Jutro podbijamy Bristol!!!

Ale fajnie, że jutro piątek i to nie tylko ze względu na to, że to początek weekendu ale jutro wyruszamy na południe Anglii. Jutro też zaczynamy słodkie lenistwo bo od poniedziałku mąż ma tydzień wolnego. Jutro piątek... dziś wszystko jeszcze na szybko, w biegu ale już jutro wszystko zwolni.
Tak między upychaniem ubranek chłopaków, przekąsek i pieluch mogę jeszcze napisać pare słów jak bardzo się cieszę, że wyrwiemy się z domu i spędzimy kilka chwil u przemiłych osób.
Jak to fajnie zapakować manatki i ruszyć przed siebie w nieznane strony.
Anetko dziekujemy za zaproszenie... już jutro będziemy.
Brum, brum nadjeżdżamy;)

DZIĘKUJEMY ZA WIZYTĘ:*

Czas tak szybko leci, ledwo odjechali nasi znajomi a ja już pakuję walizki(ale o tym za chwilkę).
Tydzień temu w czwartek Szymek obudził się z gorączką 40stopni. Pomyślałam no nie - pech!
Ledwo Tymek wyzdrowiał a tu teraz Szymek??i to w dzień przyjazdu mojej znajomej z Polski??
Dzieciątko zaliczyło wizytę u lekarza i antybiotyk... przeszło.
Ale do rzeczy - wizyta przebiegła bardzo szybko. Nie wiem kiedy ten czas od czwartku do wtorku przeleciał nam przez palce. Pogoda typowo angielska nie rozpieszczała gości ale mimo wszystko wizytę można zaliczyc do udanych.
Kilka zdjęć:





środa, 27 października 2010

czekamy na gości:)

Piękne słońce za oknem, środek dnia, dzieciaki śpią, mąż padniety leży przed pójsciem do pracy:)
a ja od rana chodzę, sprzątam i planuję jak to będzie jutro:)
Od jutra gościmy u siebie pewną przemiłą parę z córeczką. Malutka jest dokładnie w wieku chłopaków więc jestem pełna optymizmu co do nowo zawartych relacji:)
Oby tylko pogoda dopisała przez kolejnych kilka dni.
Dopijam herbatkę i lecę kończyć obiad.
Już dziś życzę wszystkim miłego słonecznego i udanego weekendu:)

poniedziałek, 25 października 2010

piękny poranek - tak o bez okazji:)

Dziś rano obudziłam się po 8mej:) (mąż zabrał rano dzieci z łóżeczek coś przed 7mą).
Na dole słyszę jakieś zamieszanie maluchy coś piszczą a tata ich ucisza no to krzyczę z góry"zaraz schodzę" po czym mąż woła"nie schodzisz, czekaj chwilkę" hmm no to czekam:)
Przetarłam oczy ze zdziwienia, mąż przyniósł mi śniadanie do łóżka wraz z gazetką tak o bez okazji:)
Ehhh rozmarzyłam się na myśl o tym pięknym poranku:)
Takie niby proste gesty a ileż radości nam dają i ładują akumulatory na cały dzień:)
No właśnie bo potem przyszła mega migrena i tona prochów nie chciała pomóc ale myśl o tym pięknym poranku dodawała siły aby przejść przez ten dzień mimo wszystko łagodnie...
A Ty co zrobiłaś/zrobiłeś dziś dla ukochanej osoby...?
hmm jeśli nic to może jutro coś zrobisz tak o bez okazji...

piątek, 22 października 2010

...

Czasem za dużo narzekam  na moich chłopaków a to, że marudni a to, że dziś mało zjedli a to, że dziś od rana tylko o ciastka wołają a to, że nic tylko mama i mama a to, że dziś mało w ciągu dnia spali a to, że się nie chcą bawić i duużo płaczą...
... dziś w nocy wzięłam Tymka do siebie do łóżka biedny z wysoką gorączką nie spał dobrze... o 2 w nocy miałam podać mu antybiotyk nie chciał go wypić a moim jedynym marzeniem było to żeby ładnie zjadł lekarstwo i troszkę odpoczął... czuwałam przy nim całą noc, nie mogłam zasnąć ... żeby tylko mu się poprawiło i szybko wyzdrowiał...już nie będę taką marudzącą mamą...

czwartek, 21 października 2010

zapalenie ucha:(

No to zamiast wyjazdu do Bristolu na dłuuugi weekend mamy zapalenie ucha u Tymka.
Maluch obudził się rano z temperaturą 39,1 cały mokry jak szczurek i taki wybiedzony.
Ależ mi go było szkoda:(. Dobrze, że trafiliśmy na super lekarza, mały dostał antybiotyk i mam nadzieję, że szybko z tego wyjdzie.
Teraz mi troche głupio i mam żal do siebie bo może ich za cienko ubieram?może to przez to, że nie chodzą w czapkach?buu
jak tylko mały wyzdrowieje jedziemy wybrać czapki tylko jak ja ich naucze chodzić w czapkach jak one nienawidzą czapek od urodzenia?;(
Wyjazd do Bristolu przełożony na za 2 tygodnie... ale mi smutno;(

środa, 20 października 2010

3 rocznica ślubu:*

Dokładnie 3 lata temu obudziłam się rano i nie mogłam uwierzyć w to co widzę , za oknem było biało!
O tak, ku mojemu zdziwieniu w dzień naszego ślubu spadł pierwszy śnieg w Tarnowie:)
Na szczęście stopniał koło godziny 8mej rano a na niebie pojawiło się przecudne słońce. Było tak jak sobie wymarzyliśmy piękna polska złota jesień.
Przecudny dzień, przecudne chwile i wspomnienia... przecudna miłość i przecudne ślubowanie miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej i że już na zawsze po kres naszych dni RAZEM.
Kocham Cię Mój Mężu :*

wtorek, 19 października 2010

mama (nie)doskonała

Naszła mnie dziś taka refleksja na temat mamy w dzisiejszym świecie.
Nie macie wrażenia, że dzisiejsza mama musi być doskonała pod każdym względem?
Nie może krzyknąć na dziecko? Nie może dać klapsa? Musi mieć zawsze czas i przedewszystkim ochotę na zabawy z dzieciakami, powinna zawsze być uśmiechnięta i łagodna w obcowaniu z dzieckiem, nie mieć humorów, kaprysów, własnych marzeń(nie koniecznie związanych bezpośrednio z dzieckiem).
A przecież mama to zwykły człowiek który ma czasem lepsze czasem gorsze dni.
Czy da się być mamą pod każdym względem doskonałą?
Czy można pozwolić sobie na słabości i wady?
Czasem przeraża mnie wizja ogłoszeń... lekcje muzyczne dla rocznych dzieciaków, języki obce dla rocznych dzieciaków, pływanie, teatr i inne takie. Ja rozumię, że dziecko najwięcej chłonie w tym wieku ale kurcze to nie jest wyścig na ile zajęć chodzi moje roczne czy dwuletnie dziecko!
Ostatnio na play group(takie zajęcia zabawowe dla maluszków)mamy opowiadały na jakie zajęcia chodzą ich dzieciaki i wiecie co ja nie miałam się czym "pochwalić" bo moje dzieci nie chodzą na żadne zajęcia dodatkowe.
Nie wiem może ktoś nazwie to zaniedbaniem ale ja wolę zostawić im bezstroskie dzieciństwo nieprzepełnione zajęciami na które mają jeszcze czas. Tymbardziej, że tutaj w Anglii edukacja zaczyna się od 5 roku życia.

poniedziałek, 18 października 2010

wypoczynek dla mamusiek :)

Pełnoetatowej mamie należy się wypoczynek - nawet nie taki na Karaibach ale taki najzwyklejszy gdzie nie musi zrywać się na równe nogi z pierwszym okrzykiem przebudzonego po 6 rano dziecka, kiedy nie musi robić obiadków, karmić, przewijać, doglądać, zabawiać, pocieszać, rozweselać, uspokajać, wstawać w nocy itd itp.
Miałam parę takich chwil w zeszłym tygodniu kiedy to mąż będąc na urlopie przejął dowodzenie nad chłopakami, dzielnie wstawał do nich rano żebym mogła pospać do 8mej;)raz nawet do 8:30:)
Karmił ich i przewijał...lista długa wręcz niekończących się zadań pilnie była wypełniana:)
Chłopcy byli zachwyceni zabawami z tatą a mama mogła zamknąć się w łazience i mieć swoje domowe SPA;)
Jak dużo daje w spokoju wypita gorąca herbata, w spokoju zjedzony obiad czy samodzielny udany wypad na długie zakupy.
Niby kilka prostych rzeczy a dają dużo pozytywnej energii i odstresowują od ciągłego siedzenia w domu z dzieciakami.
Drogie mamy pamiętajcie też o sobie i o małych przyjemnościach które należą się też nam!!


wtorek, 5 października 2010

byle do niedzieli...

...ostatnie 6 tygodni wydaje się jakby z życia wyjęte, mąż pracuje na pełny zegar a my z chłopakami kisimy się w domu.
Czekamy do końca tygodnia na upragniony tydzień wolnego w pracy męża.
Zaczynam robić pomału jakieś plany jakby tu miło i rodzinnie spędzić wspólnie czas...
...może wtedy wydarzy się coś ciekawego o czym można byłoby pisać bo póki co nic się nie dzieje.
Liczymy na piękną, słoneczną pogodę od poniedziałku!!!

sobota, 2 października 2010

do zobaczenia za jakiś czas:*

Od miesiąca gościliśmy u siebie mojego brata z dziewczyną. Dziś rano wrócili do Polski a w domu pozostała pustka po nich:(
Dzieci tęsknią, ja tęsknię, mąż tęskni:(
Dziękujemy za czas, energię i chwilę które nam poświęciliście...
Kochamy Was:*:*:*
PS Piszcie dużo i często!!!



piątek, 17 września 2010

pory roku takie piękne w Polsce

Jadąć dziś autobusem zdałam sobie sprawę, że w Anglii(przynajmniej u nas na północy)nie ma takich typowych przejść między porami roku. W sumie to poza tym, że w lecie jest ciut cieplej niż w zimie za wiele się nie dzieje. Wiosna i jesień to dużo deszczu, temperatury praktycznie cały czas między 8 a 19st.
A w Polsce hmmm rozmarzyłam się i chyba pierwszy raz od 3 lat odkąd jestem w Anglii przyszła za mną tęsknota za krajem ojczystym...

kiedy zima przechodzi w wiosnę i wszystko budzi się do życia, topnieją ostatnie resztki śniegu a trawa robi się coraz zieleńsza... pojawiają się pierwsze pąki a ja pamiętam jak zrzucałam z siebie czapkę i rękawice...
a potem wiosna zaczyna zmieniać się w piękne słoneczne lato którego zapach gorąca dusił i suszył mi gardło... zaczyna pachnieć świeżo skoszoną trawą a na niebie widzę tęczę...
Upalne lato zmienia się w jesień - ogniska pachną dookoła, kolorowe liście bezszelestnie spadają z drzew, chłodniejsze poranki i wieczory, słońce które już tak nie ogrzewa ale jakże cieszy,
jesień przechodzi w zimę pada coraz częściej, drobne krople deszczu ustępują miejsca śnieżnobiałym płatkom śniegu, śnieg skrzypi pod butami a za oknem -20stopni więc znów zakładałam czapkę i rękawice by za pare miesięcy oddać je wiośnie...
która to już jesień bez nas w Polsce?... :-(


sobota, 11 września 2010

wrzaskuny w stereo:)

Dokładnie tydzień temu miałam koszmarny dzień. Dzień w którym chciałoby się porzucić posadę pełnoetatowej mamy!
... od rana płacz Tymek niezadowolony, Szymek wspiera brata i też wszystko na głośne i wyraźne NIE.
Powoli mam dość... cokolwiek nie robię, cokolwiek nie wymyślę - ŹLE!!!
W końcu wpadam na genialny pomysł(przynajmniej tak mi się wydawało na początku)zabieram dzieci na spacer we wózku:)
Ubieram jedno wrzeszczące dziecko, ubieram drugie wrzeszczące dziecko - ja stoję w piżamie(od rana nie miałam jak się ogarnąć;) ). Przebieram się na szybko - wrzaskuny stoją przy drzwiach i wydzierają się niemiłosiernie. Dobra w miare gotowa otwieram drzwi na ogród - wybiegają z wrzaskiem, rozkładam wózek, pakuję jednego, pakuję drugiego... kurde nie mam kluczy od bramki:(. Wrzaskuny drą się we wózku ja lecę po klucze. Ehs wychodzimy na ulicę. Na polu jest jednak chłodniej niż mi się wydawało - ubieram chłopakom bluzy - nie muszę chyba dodawać, że płaczą przy tym i wyrywają się jak drapieżne lwy. Wszyscy sąsiedzi w oknach co to takiego co wydaje tak wysoki pisk i jest tego dwoje!!!!!????
Tak,tak to moje dzieci!!!
Jedziemy dość szybko w sumie to chyba z boku musi wyglądać jakbym uciekała z wózkiem hahaha:)
Ehs dochodzimy do głównej ulicy a chłopcy dalej niezadowoleni - bez ciastek się nie obejdzie.
Wjeżdżamy do sklepu, łapie pierwsze lepsze zwykłe ciastka bez czekolady i masy - nie patrząc zbytnio na ich skład. Pani kasuje - 35p. Wyciągam kartę... w międzyczasie Tymek nogą zwalił pół regału żelków:(... podaje pani kartę... pani do mnie, że kartą to tylko od 5f można u niej płacić...kolejka rośnie;)...Szymek zainteresował się batonami koło kasy... no to ja do pani, że może ja tu jej zostawie chłopaków i polecę szybko coś dokupić żeby to 5f było. Hmm biorę kanapki(od rana nie jadłam a już 13sta),duuuuże mleko, kawę i jest na pewno ponad 5f...wprowadzam pin ...nie zaakceptowało karty ... chłopaki zjadły już pół paczki tych ciastek więc muszę jakoś za nie zapłacić... ludzie w kolejce chcą mnie zlinczować:)...dobra próbujemy z tą kartą jeszcze raz ufff zaakceptowało:)
Wyjeżdzamy ze sklepu, chłopaki zadowolone - jedno ciastko w jednej ręce drugie w drugiej.
Jedziemy ulicą ja jem na szybko kanapki ...a ciastka chłopaków znikają w zastraszającym tempie więc zmierzamy w kierunku domu.
No to pobyt na świeżym powietrzu na dziś można odfajkować;)

piątek, 3 września 2010

pięknie!

Od tygodnia słońce rozpieszcza nas na Wyspie!
Jest cudnie!
Pachnie ostatnim tchnieniem lata!
Dzieci zadowolone biegają po ogrodzie a ja mogę z filiżanką herbaty siedzieć na schodach i patrzeć na jeszcze zielone drzewa!
Ładuję akumulatory na deszczowe jesienne dni...

środa, 1 września 2010

mama

Te dni kiedy zostawiony gdziekolwiek tak po prostu leżałeś

Te dni kiedy w delikatnym bezruchu tak cichutko czekałeś

Te noce kiedy przesypiałeś, te chwile które mnie wołałeś

Dzień w dzień mówiłam a Ty jakby rozumiałeś

Co noc czuwałam a Ty smacznie spałeś

Jestem mamą... i to Ty mnie tak pierwszy nazwałeś

     

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

pare słów o nas;)

Oto nasza rodzinka mama, tata i tych dwóch;)Z racji, że tych dwóch już widzieliście no to mama i tata:

Obecnie mieszkamy w północnej Angli gdzie prawie zawsze wieje i leje:(


Tu urodzili się nasi chłopcy i to tutaj stawiali swoje pierwsze malutkie kroczki.


To tutaj teraz mija nam dzień za dniem wypełniony zajęciami domowymi po brzegi. To tutaj tęsknimy za snem, za odpoczynkiem, za czasem tylko dla siebie, za ciepłym obiadem który nie zawsze da się zrobić przy chłopakach i za tak zwanym nic nie robieniem;). W zamian za to wszystko mamy ich, mamy 2 pary oczu wpatrzonych w nas codziennie, mamy 2 pary rączek obejmujących nasze szyje, mamy 2 usteczka wołające mama/tata, mamy to wszystko co malutki człowiek może dać...póki co niezdarnie, czasem niepoprawnie i niedokładnie ale jakże szczerze!

niedziela, 29 sierpnia 2010

tak to się zaczęło...

Tuż przed 24 urodzinami wymarzyłam sobie prezent - ten jeden jedyny - wyjątkowy!!
Cudne maleńkie 2kreseczki na teście ciążowym!
2 dni przed urodzinami test pokazał wyczekiwane 2 kreseczki a potem usg...
o rany mamy bliźniaki!!!!


Po paru miesiącach okazało się, że spodziewamy się dwóch chłopców. Wspólnie wybraliśmy z mężem imiona Tymuś i Szymuś. Chłopcy urodzili się przez planowane cesarskie cięcie w 38tygodniu- 
17 marca 2009r. Szymuś ważył 3360g a Tymuś 3080g.


A potem się zaczęło...

i trwało dość długo...

Nie łatwo jest być mamą... nie łatwo jest być mamą podwójną... nie łatwo jest być mamą w obcym kraju...

Podczytując blogi znajomych i ja postanowiłam czasem coś napisać, czasem wypełnić sobie te krótkie chwile kiedy to chłopcy zajmują się tatą lub kiedy błogo śpią;)

Teraz moje chłopaki mają już 17naście miesięcy ale dają popalić jak mało kto!!!