mamablizniacza

mamablizniacza

czwartek, 26 maja 2011

Mamy Bliźniacze o swoim podwójnym macierzyństwie...

Dziś będzie odmiennie bo dziś Święto Mam - wszystkich Mam ale też tych Bliźniaczych i dlatego zaprosiłam mamy bliźniacze do podzielenia się z nami swoimi emocjami, radościami czy smutkami które przynosi ze sobą podwójne macierzyństwo. Mam nadzieję, że przybliżymy Wam przez to nasz świat. Świat który czasem jest piękny, radosny i pełen euforii ale też ten który przynosi łzy(niekoniecznie te dziecięce), zmartwienia, smutki i wyrzeczenia.

Mama Ani i Łukasza (2latka)pisze tak o swoim podwójnym macierzyństwie:

"Dosyć długo czekaliśmy na nasze dziecko, więc kiedy podczas pierwszego USG okazało się, że biją dwa serduszka byliśmy przeszczęśliwi.
I te dwa serduszka przewróciły nasze życie do góry nogami. Teoretycznie i logistycznie byliśmy przygotowani na to, że w naszym domu zamieszkają dwa maluchy, ale z praktyką było różnie.
W tamtym okresie bycie mamą bliźniąt to przede wszystkim obowiązki, niepokój i okres poznawania siebie. Szczęśliwie w promocyjnym opakowaniu razem z Młodymi nie dostaliśmy kłopotów ze zdrowiem, kolek, zaburzeń snu, braku apetytu, ulewania i innych tego typu atrakcji, ale i tak przeorganizowanie naszego życia stanowiło niezłe wyzwanie. Do tego dochodziły lęki o ich rozwój i mimowolne porównywanie tego ile zjadły, ile ważą, co potrafią i dlaczego to drugie jeszcze tego nie robi.
Mam i Tata bliźniąt to z konieczności mistrzowie w zakresie organizacji, logistyki i zarządzania, a także specjaliści od kompromisów ;)
Bycie mamą bliźniąt niestety zamyka niektóre drzwi – trudno samej zrobić zakupy, bo przecież się już pcha wózek z podwójną zawartością, którym nie wszędzie da się wjechać, ciężko pokonywać bariery architektoniczne (kto to wymyślił, aby na środku szerokiego chodnika postawić słup lub zostawić drzewo), czy nawet samej zabrać dzieci na plac zabaw, czy do innego przybytku dziecięcej rozrywki, o takich atrakcjach jak basen, czy kino nawet nie wspominając.
A co w zamian?
Wszystko to, czym cieszą się mamy, ale za to podwójnie. Bezzębne uśmiechy, cudowny zapach, miękka skóra, podwójna radość z pierwszych osiągnięć i DWIE istotki kochające bezinteresownie. I wyczekiwany moment, kiedy z radością patrzy się, gdy maluchy zajmują się same sobą i chwilowo nie potrzebują mojej pomocy.
No i musiałam się przyzwyczaić, że gdzie tylko się pojawiamy wzbudzamy zainteresowanie ludzi, a Młode wywołują uśmiechy na ich twarzy.
A wszelkie niedogodności wynagradza mokry podwójny pocałunek, mocne uściski malutkich rączek i „kosiam cie” wyszeptane do każdego ucha jednocześnie."

Tatiana, mama 14 miesięcznych Nadii i Igi opisała dla nas swoje podwójne macierzystwo:

Myślę, myślę i nic nie mogę wymyślić. Co tu napisać, żeby nie było banalne. Co to dla mnie znaczy być mamą bliźniąt? To dla mnie zwykła codzienność, więc nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałam. To chyba po prostu bycie mamą, nie ważne czy podwójną czy pojedynczą. Porównania nie mam, bo to moje pierwsze ?bycie mamą? i to od razu z grubej rury.
Ostatnio często słyszę w tv (przy okazji promocji jakiegoś tam poradnika o bliźniakach), że to podwójne szczęście i potrójna praca. Może i trzeba: zmienić dwa razy więcej pieluch, wyprać dwa razy więcej maleńkich, uszarganych ciuszków, przygotować dwa razy więcej posiłków, patrzyć na raz w dwie różne strony, mieć nadludzką podzielność uwagi, czasem poruszać się z prędkością światła i to najlepiej w różnych kierunkach jednocześnie, usypiając dzieci biegać pomiędzy łóżeczkami nieskończoną ilość razy, uzbroić się w aaaaaaaarchanielską cierpliwość i wylać dwa razy więcej łez, wku...rzyć :) się dwa razy częściej i intensywniej, mieć podwójną ilość dołków psychicznych, załamań nerwowych , stanów depresyjnych i tym podobnych cudów. Ale kiedy szyję obejmują mi cztery rączki, dwie buzie ścigają się żeby ucałować mamę, czworo oczu wpatruje się w mnie z zachwytem gdy śpiewam durnowate pioseneczki, stroję głupie miny i w ogóle robię z siebie pajaca, i kiedy w takich chwilach zdaję sobie sprawę, że dla tych dwóch małych istotek jestem całym światem, znowu wylewam podwójną ilość łez; tym razem wzruszenia i szczęście. Bo być bliźniaczą mamą to naprawdę jest podwójne szczęście i podwójne chwile nieporównywalnej z żadną inną radości."

Ania mama dwuletnich bliźniaczek Marty i Madzi opowiada o swoich doświadczeniach tak:

"Moje Dziewczynki to najpiękniejsze, co mnie w życiu spotkało. Mieć Bliźnięta...to było moje marzenie od zawsze :). Pierwsze objawy ciąży, pierwszy test i ...pierwsza wizyta u lekarza. Pani doktor stwierdziła, że to jest z całą pewnością ciąża pojedyncza, my jej nie uwierzyliśmy, intuicja podpowiadała nam coś innego. Przecież wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły, że to bliźnięta :) Śmiałam się nawet, że test pokazał mi DWIE kreski, więc to muszą być bliźnięta! :)
Na kolejnej wizycie w końcu usłyszałam to, co chciałam usłyszeć: "Będzie Pani miała bliźnięta". Nie zdziwiłam się, za to bardzo się ucieszyłam i nie mogłam się już doczekać, aby powiedzieć o tym mężowi. Nasze Małe Wymarzone Bąbelki :)
Zawsze, kiedy jeszcze nie byłam w ciąży, gdy ktoś pytał nas czy chcielibyśmy mieć synka czy córeczkę, odpowiedź brzmiała jednogłośnie "Bliźnięta!". Rodzina i znajomi dziwili nam się "Nie dalibyście sobie rady"- mówili. Nie wiedzieli, co mówili :)
Ciąża przebiegała jak najbardziej prawidłowo, mimo, że nie była najłatwiejszą do poprowadzenia, ponieważ była ciążą wysokiego ryzyka. Najważniejsze jest pozytywne nastawienie.
10.04.2009. urodziły się nasze dwa małe Cuda. Uczucie, którym je darzę, a które jest we mnie do dziś i nigdy mnie nie opuści jest nie do opisania. Moment, kiedy je zobaczyłam po raz pierwszy, pierwszy dotyk, pierwszy pocałunek, pierwszy uśmiech. Do dziś przyglądam im się z niedowierzaniem, Martusia i Magda mają dziś po dwa latka, a ja wciąż nie wierzę w swoje szczęście.
Z okazji Naszego Święta Drogie Mamusie,
Wszystkim Mamom, obecnym i przyszłym
życzę upartego dążenia do wyznaczonych celów
oraz spełnienia najskrytszych marzeń!
Nie bójcie się marzyć i mówić głośno o swoich marzeniach! Niektórzy twierdzą, że wtedy się nie spełnią, ale to nie prawda i nasza rodzinka jest tego żywym dowodem :).”

Patrycja mama 2letnich Tymka i Szymka:

" Nam udało się od razu i to od razu podwójnie. Będąc na początku ciąży "wpadaliśmy" na wózki bliźniacze wszędzie gdzie tylko poszliśmy(może dlatego, że w UK dość dużo bliźniaków;) ). Zaczęłam się śmiać, że to znak, że pewnie bliźniaki będą. W dzień pierwszego usg coś koło 9 tygodnia (tak, tak w UK to i tak wcześnie jak na 1 usg bo tutaj to dopiero w 12tc pierwsze usg robią)powiedziałam w pracy, że coś mi się wydaje, że to bliźniaki. Tak też się okazało... w rodzinie wszyscy szok bo przecież nigdy, nigdzie u nas bliźniaków nie było. My przyjeliśmy to spokojnie(nie wiedzieliśmy co nas czeka;) ). Nam niestety nie udało się ominąć kolek - 2 miesiące dzień w dzień i to cały dzień kolka!!!obydwu naraz!MASAKRA!!!Dobrze, że moja mama wtedy była u nas bo nie wiem jak dałabym sobie radę sama(mąż przecież w pracy). Potem też łatwo i lekko nie było bo chłopcy zawsze wymagali 100% naszej uwagi i to każdy w tym samym czasie i najlepiej każdy na rękach cały czas. Potem zaczynało być lepiej, ciut lepiej. Jak zaczeli chodzić o tak to była już jakaś różnica. Co jest największą trudnością? dla mnie chyba poradzenie sobie z emocjami szczególnie tymi kiedy nie mogę naraz spełnić wymagań/próśb każdego dziecka. Kiedy to jedno musi czekać. Czasem radzenie sobie z tymi emocjami kiedy oboje płaczą ale to nie, że marudzą 15min, tylko wyją przez 40-50min czasem dłużej... czasem oboje naraz, czasem jeden kończy drugi zaczyna. To jest chyba najgorsze ten wysoki, piskliwy płacz który czasem doprowadza do obłedu. A co jest najprzyjemniejsze?No poza faktem kiedy oboje śpia;)no to wszystkie te miłe rzeczy o których przedmówczynie pisały. Te wszystkie całuski, uściski, pierwsze kroczki, pierwsze sukcesy, pierwsze słowa, pierwsze samodzielne czynności które przecież bądź co bądź są też wynagrodzeniem za nasz podwójny trud podwójnego macierzyństwa. Nasze Bliźniaki są też i naszym podwójnym sukcesem.
Nie wiem jak Wy ale ja mam jeszcze takie poczucie spokoju, że Oni mają siebie nie tylko mnie ale siebie nawzajem i to patrzenie na ich interakcje i poznawanie siebie nawzajem od pierwszych dni ich życia nie da się porównać z niczym innym i jest niesamowicie wyjątkowe. Jako mama bliźniaków czuję się wyjątkowa, dumna i poniekąd wybrana do podwójnego macierzyństwa."


Zapraszam do dzielenia się swoimi przemyśleniami nie tylko mamy bliźniacze. Pozdrawiamy i życzymy samych radosnych chwil i spełnionego macierzyństwa w każdy dzień nie tylko ten odświętny:).

czwartek, 19 maja 2011

"Mnie" się teraz więcej chce

OK miało być o dzieciach, jest o mnie ale co ja poradzę na to, że mało jest Mnie:/tak, tak Mnie dużymi literami pisanymi. To chociaż tutaj sobie napiszę o Mnie;)
Szukam pomysłu na siebie bo jakoś tak dzieci mi "dorośleją" i Mąż napomina, że czas rozwijać Mnie.
Tylko, że co ja mam niby rozwijać??!!!??!!
Myślenie o rozwoju jakoś mi wychodzi ale podjęcie decyzji już zupełnie nie wychodzi.
No mogę sobie coś tam dłubać na pięterku w domu ale najlepiej to wyjść z tego domu. A ja taka "zasiedziana".
Póki co muszę zacząć robić prawo jazdy(może jak tutaj to napiszę to się bardziej zmobilizuję;) )
Może zacząć kolejne studia i może nawet udałoby się je dokończyć?!
Może jakiś wolontariat?!
Może kolejne dziecko?!
Może zacząć ćwiczyć?!
Może rzucę monetą?;)...totalny mętlik w głowie!
Miłego Weekendu, nasz zaczyna się już jutro:)

środa, 18 maja 2011

piętrzące się pampersy żegnajcie...

Pamiętam czasy kiedy to byłam w zaawansowanej ciąży mnogiej a w naszej kuchni przy wielkiej lodówce stały jumbo pack'i pampersów poukładanych jedna na drugiej aż do samego sufitu, pare było takich rządków. Znajomi jak do nas wpadali to pierwsze co robili to pstrykali sobie fotki tych zapasów:)....szkoda, że my nie zrobiliśmy takiej fotki:). Pieluch wystarczyło na kilka dobrych miesiecy. Swoją drogą dość odważni byliśmy bo przecież część dzieci ma uczulenie na pampersy firmy Pampers a my tyle nakupiliśmy jakbyśmy mieli mieć conajmniej czworaczki:). Fajnie się wspomina takie rzeczy tymbardziej fajnie, że nasi kawalerowie zostali znocnikowani w tempie błyskawicznym. Poszło, szybko, łatwo bez większych ceregieli:). 2 dni i chłopcy śmigają w majciach jak tralala:)
hmm pewna bliska mi osoba w rozmowie o nocnikowaniu powiedziała, że chociaż tutaj mi się taryfa ulgowa trafiła przy bliźniakach:)oj taaaak w tym wypadku fajnie mieć bliźniaki bo jeden przed drugim pokazywał jak to dużo sika do nocusia i jakie ma suche majteczki ihihih:)więc poproszę więcej takich fajnych taryf ulgowych tymbardziej, że czeka nas jeszcze odstawienie ukochanych cumelków/dumków/smoczków czy jak tam się je zwie;)
PS w nocy jeszcze mamy pampery no ale to już jakiś krok na przód uczyniony z tym dziennym nocnikowaniem;)

środa, 11 maja 2011

Wróciliśmy:)

Cali, szczęśliwi i zdrowi wróciliśmy na Zieloną Wyspę. Pobyt w Polsce zleciał za szybko choć nie ukrywam, że już troszeczkę tęskniłam za tym co tutaj w UK. Podczas takich wyjazdów zdaję sobie sprawę, że coraz bardziej moje Tutaj jest w Anglii niż w Polsce. Będąc w Anglii czasem myślę o tym/o tych co w PL a będąc tam czuję, że Tam już nie jest "moje" i myślami jestem w UK. Trochę to skomplikowane ;)
Co do samego pobytu w Polsce to pogoda w pierwszym tygodniu była cudowna a w drugim troszki było chłodniej ale i tak prawie w ogóle nie padało. Jedno wielkie WOW bo podczas ostatnich 2 lat ilekroć jesteśmy w PL to w Małopolsce powódź:(.
Zdjęć za wiele nie ma bo aparat został w UK jedynie mamy pare fotek które strzelił wujek Dada. Fotek póki co nie będzie bo jeszcze siedzą gdzieś tam w aparacie owego wujka;). Ale jak tylko do mnie dotrą to coś wrzucę pod tego posta.
Udało się wyrwać pare chwil tylko dla mnie i dla męża. Spędziliśmy cudowny czas z naszymi przyjaciółmi w PL za którymi już ogromnie tęsknimy. Babski wieczór na ryneczku to bylo to czego potrzebowałam. A no i oczywiście dwa cudowne dni w Krakowie spędzone w super towarzystwie:).
Dzieciaki spędziły dużo czasu z dziadkami super się z nimi dogadując. Aż nie mogę uwierzyć jak na rozwój dziecka wpływa tak duża liczba osób. Chłopcy mówią już wszystko i to z taką swobodą i łatwościa. Jestem z nich dumna!
Początkowo mieliśmy jechać na tydzień do Cornwalli zamiast do Polski, jednak w końcowym rozrachunku przeważył wyjazd do PL na 2 tygodnie i zupełnie tego nie żałuję. Odpoczeliśmy od dzieciaków i spędziliśmy cudowne chwile z najbliższymi. A Cornwallia hmm no cóż może jeszcze w te wakacje??kto wie:)
Pozdrawiamy Wszystkich