mamablizniacza

mamablizniacza

wtorek, 21 grudnia 2010

sposób na bliźniaki;)

Co za dzień!
Chłopaki chyba sfiksowały! Biją się na każdym kroku, w sumie to oni się tłuką jak dwa małe zbiry!!
Nie wiem skąd posiadają taką umiejętność zadawania tylu ciosów naraz(muszę spytać męża czy aby nie ogląda z nimi Rambo!!)
Kopią, szczypią, gryzą, popychają się, rzucają o podłogę. Oni dwaj a ja pośrodu nich. Czasem to mam ochotę zakasać rękawy i zacząć się bić z nimi!
Prośby, groźby, odbieranie zabawek, "karny jeżyk", wszystko przynosi rezultat - owszem - ale na chwilę!
Za chwilkę znów to samo a ja czuję się jak w młynie! Oczywiście ogólnie to panuje wielka wszechobecna miłość bliźniacza... tylko skąd tyle scen akcji w moim domu i to bynajmniej nie prowadzonych przez dorosłe osoby, ba! to moi niespełna 2latkowie prowadzą te awantury.
Gdzie podziały się te grzeczne dzieci????(w sumie to oni chyba nigdy grzeczni nie byli;) )
No ale do sedna;)
Znalazłam sposób na moje dzieci:)hmm w sumie ucisza je ale też nie na długo.
Dziś rano gdy po 2,5h godzenia sporów między nimi miałam już serdecznie dość - wyciągnęłam mikser:)
Przygotowałam produkty i powiedzialam "robimy muffiny"
Chłopcy uspokoili się dopiero gdy mikser chodził na pełnych obrotach!
Matko jaki to był cudowny wybawiający dzwięk!! Mówię, Wam nie ma nic piękniejszego jak po 2,5h płaczu 2 dzieci usłyszeć coś innego;)
ufff mieliśmy spokojne przedpołudnie - dzieciaki zapatrzone najpierw w pracujący mikser a później w doglądanie piekących się babeczek.
Plus dzisiejszego dnia - mieliśmy niezaplanowane pyszne muffinki:)
No to smacznego;)!!

czwartek, 16 grudnia 2010

dla nas za wcześnie...

Znów śnieg, od rana tak szaro i ciemno za oknem, raz deszcz, raz śnieg i tak na zmianę.
Dobrze, że chociaż dzieciaki mają uciechę z patrzenia na spadające płatki, bo ja tylko w głowie mam ostatni paraliż spowodowany śniegiem w UK. W każdym sąsiednim oknie świecą się już światełka, tysiące dekoracji w oknach... nasze okno jeszcze puste, jedyny dom na ulicy gdzie nie świeci się jeszcze choinka... jeszcze nie czas, jeszcze czuję, że nie pora na dekorowanie domu. Chcę po staremu, na spokojnie, we Wigilię lub tuż przed. Żeby się nacieszyć samymi Świętami, żeby nie za wcześnie, żeby nie straciło uroku, żeby się nie przejadło...żeby dzieci nie zdąrzyły rozebrać choinki na czynniki pierwsze jeszcze przed Wigilią... niech to oczekiwanie trwa...

wtorek, 14 grudnia 2010

mój prywatny bliźniaczy funclub;)

Dzieciaki mają już 21 miesięcy, można by rzec - kawalerowie jak się patrzy;)
A ja wciąż jestem zabawką numer jeden! Żaden bujany konik, żadne klocki, żadny misiu czy autko a nawet baja w tv nie wygra z mamą. Każda zabawa w której uczestniczy mama jest po prostu najlepsza i czasem mam wrażenie, że w oczach dzieci nie mogłaby się obyć wręcz bez uczestnictwa mamy;)
Mama czasem ma inne plany wynikające z dbania też o pełne żołądki domowników czy sprzątania sajgonu w domu jaki systematycznie sieją cztery rączki i cztery nóżki. Chłopaki w jednym są zgodni - skutecznie potrafią oderwać mamę od zajęć domowych.
Czasem mam wrażenie jak wstają rano w swoich łóżeczkach i tymi swoimi ślepkami patrzą mi w oczy, że to mój prywatny funclub;);)

niedziela, 5 grudnia 2010

weekendowo

Dziś tak leniwie leci dzień w sumie nie leci a pełznie. Chłopcy coraz więcej bawią się sami a my mamy czas żeby tak po prostu usiąść i na nich popatrzeć. Coraz to nowsze umiejętności pojawiają się każdego dnia, coraz więcej słów...
Mimo, że mama wczoraj wróciła do Polski a mąż się rozchorował to miło wiedzieć, że jest weekend.
Za oknem śnieg jeszcze nie stopniał, zimno i mroźnie a w domku przytulnie i cieplutko. Siedzę z herbatką i pałaszujemy muffinki które udało się na szybko upiec. Chłopcy budują z klocków... uwielbiają klocki odkąd skończyli roczek. A takie budowle wznoszą moje dwudziesto-miesięczne konstruktory;)