mamablizniacza

mamablizniacza

sobota, 11 września 2010

wrzaskuny w stereo:)

Dokładnie tydzień temu miałam koszmarny dzień. Dzień w którym chciałoby się porzucić posadę pełnoetatowej mamy!
... od rana płacz Tymek niezadowolony, Szymek wspiera brata i też wszystko na głośne i wyraźne NIE.
Powoli mam dość... cokolwiek nie robię, cokolwiek nie wymyślę - ŹLE!!!
W końcu wpadam na genialny pomysł(przynajmniej tak mi się wydawało na początku)zabieram dzieci na spacer we wózku:)
Ubieram jedno wrzeszczące dziecko, ubieram drugie wrzeszczące dziecko - ja stoję w piżamie(od rana nie miałam jak się ogarnąć;) ). Przebieram się na szybko - wrzaskuny stoją przy drzwiach i wydzierają się niemiłosiernie. Dobra w miare gotowa otwieram drzwi na ogród - wybiegają z wrzaskiem, rozkładam wózek, pakuję jednego, pakuję drugiego... kurde nie mam kluczy od bramki:(. Wrzaskuny drą się we wózku ja lecę po klucze. Ehs wychodzimy na ulicę. Na polu jest jednak chłodniej niż mi się wydawało - ubieram chłopakom bluzy - nie muszę chyba dodawać, że płaczą przy tym i wyrywają się jak drapieżne lwy. Wszyscy sąsiedzi w oknach co to takiego co wydaje tak wysoki pisk i jest tego dwoje!!!!!????
Tak,tak to moje dzieci!!!
Jedziemy dość szybko w sumie to chyba z boku musi wyglądać jakbym uciekała z wózkiem hahaha:)
Ehs dochodzimy do głównej ulicy a chłopcy dalej niezadowoleni - bez ciastek się nie obejdzie.
Wjeżdżamy do sklepu, łapie pierwsze lepsze zwykłe ciastka bez czekolady i masy - nie patrząc zbytnio na ich skład. Pani kasuje - 35p. Wyciągam kartę... w międzyczasie Tymek nogą zwalił pół regału żelków:(... podaje pani kartę... pani do mnie, że kartą to tylko od 5f można u niej płacić...kolejka rośnie;)...Szymek zainteresował się batonami koło kasy... no to ja do pani, że może ja tu jej zostawie chłopaków i polecę szybko coś dokupić żeby to 5f było. Hmm biorę kanapki(od rana nie jadłam a już 13sta),duuuuże mleko, kawę i jest na pewno ponad 5f...wprowadzam pin ...nie zaakceptowało karty ... chłopaki zjadły już pół paczki tych ciastek więc muszę jakoś za nie zapłacić... ludzie w kolejce chcą mnie zlinczować:)...dobra próbujemy z tą kartą jeszcze raz ufff zaakceptowało:)
Wyjeżdzamy ze sklepu, chłopaki zadowolone - jedno ciastko w jednej ręce drugie w drugiej.
Jedziemy ulicą ja jem na szybko kanapki ...a ciastka chłopaków znikają w zastraszającym tempie więc zmierzamy w kierunku domu.
No to pobyt na świeżym powietrzu na dziś można odfajkować;)

2 komentarze:

  1. Ech, u nas też etap wrzasku i pisku - tylko u ciebie x2 ;) Musi im w końcu przejsc, no nie? A ty jesteś kobieta z żelaza a nie zwykła mama! :)
    Sciskamy :)

    ps: pobawisz się w ulubione? więcej u mnie na blogu...

    OdpowiedzUsuń
  2. znowu napisze to samo...jestem pelna podziwiu dla Ciebie..bo to juz prawie zonglerka Maluchami i to na najwyzszym poziomie ...czapki z glow !

    OdpowiedzUsuń